szkoła

 

A A A

W niedzielę o godz. 7 rano na Dworcu PKP w Tarnowie pojawiła się grupa uczniów należąca do Koła Turystycznego przy ZSEG, w skład której wchodziło; 14 bardzo niewyspanych dziewczyn, 4 bardzo pobudzonych chłopców, 3 opiekunów (z nogami zagrzanymi do pokonywania długich tras górskich) państwo Anna i Michał Smoleń oraz pan Józef Parys.

Jadąc pociągiem (w bardzo ubogich warunkach – jak przystało na PKP) zajmowaliśmy się różnymi rzeczami; rozmawialiśmy, graliśmy w karty, jedynie pan Parys (myślami błądząc gdzieś daleko w historii) poprawiał sprawdziany swoich biednych uczniów.

Po dotarciu na miejsce i wywalczeniu swojego miejsca do spania poszliśmy na ognisko.

Nie zabrakło także lekcji wf-u, na hali sportowej. Rozegrany został m.in. pasjonujący mecz siatkówki miedzy drużyna pana Parysa, a drużyna pana Michała. Wyniku tego meczy jednak nie będziemy ujawniać gdyż istnieją pewne niedowierzania co do rzetelności liczenia punktów przez sędziów (ujawnimy tylko że w skład grona sędziów wchodziła pani Smoleń – profesor matematyki).

Kolejnego dnia nasi opiekunowie dali nam prawdziwy wycisk:

pobudka o 8 rano! (jednym plusem było pyszne śniadanie przygotowane przez pięciu rannych ptaszków) i trwające cały dzień mordercze wędrówki po górach. Oczywiście mimo zmęczenia nie obyło się bez żartów i śmiechu. Główną atrakcja naszego rajdu był wirtualny pies Waka-waka który towarzyszył nam podczas całego rajdu, jak się okazało został polubiony przez naszych nauczycieli oczywiście z wzajemnością. Waka-waka swoją sympatią obdarzył w szczególności pana Parysa oraz przewodniczącego naszej szkoły, który karmił go konserwami.

Gdy dotarliśmy do celu (cali ubrudzeni błotem) – przystanku, na którym czekaliśmy na autobus, każdy mógł wreszcie odpocząć. Jedni rozmawiali inni zajmowali się naszym pieskiem, a jeszcze inni obserwowali prace walca drogowego, natomiast pani Smoleń liczyła procentowy upływ czasu do przyjazdu autobusu.

Gdy wracaliśmy już pociągiem do domu zmęczenie wszystkim dało o sobie znać, dlatego też większość z nas spała, niektórzy usnęli po prostu siedząc, Ci którym takie warunki nie odpowiadały – spali na podłodze. Nie brakowało także takich osób których mimo zmęczenia rozpierała energia. A pan Parys oczywiście dalej poprawiał sprawdziany.

Na dworcu podziękowaliśmy za wspaniałą wycieczkę i każdy z Nas poszedł w swoją stronę.

Joanna Siedlik 4 TM